Jackiewicz o "złotym mercedesie": Powiedziałem o fanaberiach i kaprysach prezesów
– Jeden z prezesów zażyczył sobie złotego mercedesa i to jest prawda. Ponieważ nie znaleziono złotego, zażądał najbardziej zbliżonego koloru. I rzeczywiście taki kupiono. Powiedziałem o pewnych fanaberiach i kaprysach prezesów. To mógł być mercedes różowy w żółte kropki. On musiał być taki, bo takie życzenie miał prezes – powiedział Dawid Jackiewicz i podkreślił, że chodzi o zakończenie patologicznej sytuacji w spółkach, a on sam jeździ samochodem, który odziedziczył po swoich poprzednikach. – Gwarantuję, że nie zamówię żadnych nowych samochodów i nie będę miał wpływu na to, jaki mają mieć kolor, firanki, skórzane fotele – zapewniał Jackiewicz.
"Złoty mercedes"
Przypomnijmy, w trakcie przedstawiania wyników audytu rządu PO-PSL w Sejmie minister skarbu Dawid Jackiewicz mówił, że jeden z prezesów prywatnej państwowej spółki zażyczyć miał sobie „złotego mercedesa”. – Musiał być złoty. Taki był warunek pana prezesa. Innego po prostu nie chciał. Pan prezes, niestety, nie nacieszył się tą zabawką, ponieważ przed kilkoma tygodniami podziękowaliśmy mu za jego profesjonalne i wysokiej klasy usługi menedżerskie – mówił Jackiewicz w Sejmie.
Wkrótce dziennikarze ustalili, że ministrowi chodziło o Wojciecha Szpilę, odwołanego w marcu prezesa Totalizatora Sportowego. Zdjęcie słynnego "złotego samochodu" zamieścił na Twitterze zastępca redaktora naczelnego „Super Expressu” Hubert Biskupski. Wówczas okazało się, kwestia tego, w jakim kolorze jest auto, wcale nie jest taka oczywista.